Każdy ma takie piekło, jakie sobie wybrał

Data:

Gdzieś w bliżej nieokreślonej geograficznie głuszy na terenie Imperium pojawia się gość. Gość w łachmanach, wyglądający dosyć nędznie, a przy okazji trochę jakby płonący. Wpuszczenie na teren zamknięty przed światem zewnętrznym dosyć dziwnego gościa to dopiero początek tego, co czeka mnichów. Gość bowiem wprowadza odrobinę chaosu do uporządkowanego świata, w którym rytm nadawany jest przez pracę, codzienne modlitwy, nabożeństwa oraz wspólne posiłki, równie ubogie jak i sami mnisi.

Niestety nowy mieszkaniec monastyru Iwan Siemienowicz jest gościem o dość niekonwencjonalnym podejściu do wielu aspektów życia. O jego dziwnym zachowaniu dość szybko przekonuje się przełożony, który już coś podejrzewa, dlatego wysyła Iwana do wykonania różnych prac, które wymagają czasu i wysiłku. Jednak Iwan realizuje je dosłownie w mgnieniu oka. Dość szybko batiuszka zyskuje przekonanie, że to jakiś czarci syn, którego należy się pozbyć. Zabić nie można, ale można odesłać w bliżej nieokreślony niebyt.

"Mnich i demon" to lekko zwariowana komedia o wątkach fantastycznych, która w umiejętny sposób pokazuje schematy działań obowiązujące w różnych grupach. W zamkniętej społeczności męskiej, która powinna się skupiać na modlitwie i ciężkiej pracy, wraz z pojawieniem się podejrzanego gościa na jaw wychodzą ukryte lęki i obawy. Dla niektórych będzie to goły tyłek pięknej kobiety, która pojawi się nie wiadomo, czy na jawie, czy jedynie w marzeniach, dla innych – równie zakazane gołe męskie pośladki, które można jednak wykorzystać do szczytnych celów, ot, choćby do prasowania, bo kto lubi prasowanie?

Nie obejdzie się również bez wątków zaczerpniętych z chrześcijaństwa. Demon Iwana nazywa się Legion, a swoje istnienie uprawomocnia odpowiednimi cytatami z Biblii. Iwan, choć targają nim sprzeczne uczucia, jednak nie odpuszcza i dopytuje o to, co jest najważniejsze dla każdego wierzącego chrześcijanina. Szatańskie opętanie dosyć płynnie przeplata się z bogobojnym podejściem do życia Iwana, a on sam poddawany jest kolejnym próbom. Demon może go zrobić kimkolwiek ten zechce zostać – przełożonym monastyru, a nawet władcą świata. Wszystko za niewiele – ot, dusza. Ale im bardziej Iwan jest kuszony, tym bardziej boska opieka nad nim czuwa, a on sam staje się silniejszy w swojej wierze.

Pojawienie się Iwana zmienia perspektywę. To, co do tej pory było jasne i czytelne, staje się leniwe, jakby wzięte prosto z sennych marzeń. Tak również jest zrealizowany i sam film. Kadry stają się bardziej rozmyte, jakby nierzeczywiste wraz z pojawieniem się nowego członka modlitewnej wspólnoty. Monotonny obraz życia mnichów miewa również kolorowe akcenty, zwłaszcza wtedy, gdy na terenie przybytku pojawia się przełożony lub graf, który trafił tu z powodu zepsutej karety. Zdecydowanie inaczej, bardziej kolorowo, wygląda życie oferowane przez Demona. Tylko pojawia się pytanie, czy każdego można kupić, a jeśli tak – to za jaką cenę, zwłaszcza, gdy jest to osoba głęboko wierząca. Całość można odbierać zarówno jako film o wątkach religijnych, jak i komedię wyśmiewającą nadmierną pobożność, której bardzo blisko do dewocji. I nawet fakt, że historia ma miejsce w XIX wieku, niewiele zmienia w odbiorze filmu.